Dzwoniec- kamuflaż to podstawa

Całkiem niedawno przez okno mojego pokoju (dzięki któremu niejeden cud natury udało mi się już zobaczyć) ujrzałam ptaszka, którego nie znałam. A właściwie ptaszki dwa.

Okno ułatwia i utrudnia sprawę :) Łatwiej zakraść się niezauważonym do szyby okiennej, niż rzeczywiście podkraść się do ptaków, czy innych zwierzątek, ale nie zawsze da się wyeliminować przeszkadzające gałęzie zmieniając kąt fotografowania, obejść drzewo, czy podejść o ten jeden decydujący kroczek bliżej..
Jakość zdjęć też na tym cierpi, ale dla tak kompletnej amatorki jak ja jest to dobry początek i niesamowita przyjemność, gdy wstając z łóżka z ciekawością wyglądam na zewnątrz, bo codziennie czekają tam na mnie skrzydlaci przyjaciele, a aparat już czeka w pogotowiu ;)

Możliwe, że kiedyś wcześniej widziałam już przedstawicieli tego gatunku, ale nigdy nie zastanawiałam się nad ich nazwą. Mało prawdopodobne jednak, by byli to od dawna mieszkańcy ogrodu, który jest za moim oknem- zauważyłabym :)

Krzewów, w których dzwońce mogą budować swoje gniazda nie brakuje w żywopłocie okalającym sad, ale może wprowadziły się właśnie w tym roku, bo w ogrodzie jest coraz więcej mchu ;)

Czytałam, że moszczą gniazda z drobnych korzonków, kłączy i mchu- i chyba mam na to nawet dowody :)
Od kwietnia do września trwa okres lęgowy, wysiadywanie i "wychowywanie" potomstwa trwają po dwa tygodnie, więc... może już za miesiąc zobaczę wesołą gromadkę?
Bardzo bym chciała.

Dzwońce podobno zamieszkują głównie parki. Gdy o tym przeczytałam, trochę się zdziwiłam, przecież wokół pola, domy... ale jak się zastanowić, to za moim oknem jest wszystko, czego ptasia dusza zapragnie :)

Jeszcze nie rozpoznaję ich śpiewu (chyba, że widzę kto to koncertuje), ale orkiestra za moim oknem jest tak liczna i różnorodna, że chwilowo mogę to sobie przebaczyć ;)

Przedstawiam Wam moich sąsiadów :)










 






A to zapewne Szanowna Pani Małżonka :)



No i zdjęcie rodzinne- Pan zapracowany, Pani ukryta...



Tyle przez okno.
Dzisiaj wędrując nad Brdą w Bydgoszczy spotkałam na ścieżce
takie oto towarzystwo.
No i byłam taka strasznie dumna z siebie,
że od razu wiedziałam z kim mam do czynienia,
że chyba emanowałam tym,
bo zupełnie obcy ludzie
uśmiechali się do mnie,
jakby myśleli: wiosna!






Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szary zawsze w modzie

Sikora modraszka