Kiedy byłam mała, ten dzięcioł i kukułka to były sztandarowe ptaszki, o które pytali mnie dorośli. O ile na pytanie "Jak robi kukułka?" każdy umie odpowiedzieć, o tyle na pytanie "Jak robi dzięcioł?" odpowiedź "stuk-puk" jest, powiedzmy ;), niedomówieniem. W tym roku już nieraz udało mi się przekonać, że dzięcioł posiada własny język i nie musi porozumiewać się morsem :P Ostatnio zaskoczył mnie kilkoma donośnymi okrzykami, po których nastąpiła scena rodzajowa... Nawet się nie zorientowałam, że w pobliżu była panna do pary a tu proszę ;) A zaraz potem powrót do pracy- - no nie było czasu na romantyzm.
Turdus merula. Jeden z moich ulubieńców. Nie bardzo boi się ludzi- przyzwyczajony do życia w ich obecności. Czasem mam wrażenie, że wręcz pozuje do zdjęć. Mniej odważne są panie- przynajmniej te, które ja spotykam ;) A co do panów, to jednego takiego odważniaka spotykam kilka razy w tygodniu- - pilnuje swojego rewiru, a wieczorami gwiżdże ile sił w płucach. Ubiegłego lata śpiewak z tego gatunku dręczył mnie codziennie do tego stopnia, że gdy słońce zbliżało się do horyzontu miałam tylko dwa wyjścia: zamknąć okno, albo... rozsiąść się w ogrodzie i słuchać :)
Za wspomnienie radosnej wiosny posłuży nam dziś słynny robin- z powieści "Tajemniczy ogród"- czytając tę książkę w dzieciństwie marzyłam, że kiedyś spotkam tego jej bohatera ;) W tym roku postanowił sam o to zadbać i wiosną często odwiedzał sad za moim oknem... Kiedy czytałam o nim w powieści, myślano, że to drozd... teraz wiadomo już na pewno, że należy do móchołówek. Jest nieduży, ale- przyznajcie- piękny!
Komentarze
Prześlij komentarz